W sercu literatury ustnej ludu Basari – ks. dr hab. Jacek Jan Pawlik SVD

Literatura ustna jest częścią tradycji danego społeczeństwa, która została przekazana ustnie z pokolenia na pokolenie. Do literatury ustnej należą mity, sagi, bajki, baśnie, legendy, zagadki, przysłowia, pieśni ludowe itd. Całość literatury ustnej to niezredagowany korpus tekstów stanowiący część wspólnego dziedzictwa kulturowego określonego ludu. Zgodnie z duchem danej kultury, w zależności od formy i rodzaju, literatura ustna jest środkiem komunikacji wartości kulturowych grupy społecznej. Przenosi na poziom przekazu ustnego głęboko ukryte w wielowiekowej tradycji znaczenia. Jednocześnie spełnia funkcje: pedagogiczne, wyjaśniające, religijne, polityczne itp. Literatura ustna jest zwierciadłem, w którym widzi się społeczeństwo takim, jakie jest, jakie chciałoby być i jakie ma nadzieję, że nie jest. Przekazując prawdziwą autobiografię społeczeństwa pozwala etnologowi, lingwiście lub historykowi poznać historię, światopogląd, instytucje, świat wartości i system religijny danego społeczeństwa, jego pragnienia i antypatie.

       Spośród form literatury ustnej najbardziej popularna jest bajka. Bajka należy do tej kategorii opowiadań, która zachowując strukturę narracyjną, zawiera sekwencje wydarzeń skupionych wokół intrygi. Bajka przenosi nas w świat magiczny i fantastyczny, gdzie np. dynia może zamieniać się w karocę. Bajka – podkreśla Denise Paulme – nie jest opowiadaniem ciekawostek, jej celem nie jest tylko rozrywka. Przekazuje zawsze w języku aluzyjnym domyślny przekaz lub kilka przekazów, które słuchający, tzn. cała wioska – dorośli, młodsi, kobiety, dzieci – odszyfrowują nie zawsze łatwo. Bajka, ponieważ należy do fikcji, do której wydaje się nie przykładać wielkiego znaczenia, pozwala poruszyć kwestie najbardziej poważne. Kiedy zaspokojone są bezpośrednie potrzeby – móc spać bez lęku i nie cierpieć z pragnienia lub głodu – pierwszym problemem, z jakim boryka się społeczność jest problem relacji między członkami grupy, a szczególnie z tymi, których, z powodu ich statusu, wieku i funkcji, należy się uznanie. Bajka nie daje modelu idealnego tych relacji, ale tylko stan umysłu, w którym te relacje są przyjmowane. Liczne bajki dają swym słuchaczom realistyczny portret nie tego, czym chcieliby być, ale tego, czym są, choć nie mają odwagi tego wyrazić[1].

       Bajka ma coś wspólnego z mitem: sytuuje się w nieokreślonej przeszłości i wprowadza na scenę osoby magiczne, którym przydarzają się niewiarygodne i dramatyczne przygody. Odróżnia się od mitu tym, że jest opowieścią początków, ani też opowieścią godną wiary. Mity uważane są za prawdziwe „słowa”, podczas gdy charakter fikcyjny bajki zwiastują słowa „pewnego razu”, które zanurzają w czas lub epokę wyobraźni. Jak mit, ale na mniej wygórowanym poziomie, bajka jest prawie zawsze opowiadaniem o  niwelowaniu przeciwieństwa lub opowiadaniem o sposobie, w jaki pewien brak, zbiorowy w przypadku mitu, indywidualny w przypadku bajki, miałby zostać uzupełniony na miarę sił ludzkich. Zdarza się, że ostatnie zdanie, które może być w rodzaju: „oto dlaczego” lub „od tego czasu” wydaje się bez związku z tym, co poprzedza. Okazuje się, że recytujący zapomniał początkową lekcję, która nigdy nie jest wyraźnie sformułowana, dlatego chcąc zakończyć, wymyśla nowy koniec.

       Bajki opowiada się zwykle w nocy, nigdy w dzień. Niektóre społeczeństwa zakazują ich opowiadania w porze deszczowej – miałyby zatrzymywać deszcze, hamować kiełkowanie roślin. Seanse mają najczęściej miejsce na wolnym powietrzu, ale w granicach wioski. Istnieją wyspecjalizowane repertuary oraz cenieni bajarze, kobiety mogą słuchać, ale nie wolno im powtarzać niektórych bajek. Zakaz opowiadanie bajek podczas dnia wskazuje na ich aspekt fantazmatyczny. Często podkreśla się funkcję dydaktyczną opowiadań ludowych, ucząc młodych o niebezpieczeństwach zachowania odbiegającego od normy.

       Iciin Takaldau. Les contes bassar[2] jest zbiorem opowiadań ludu Basari zamieszkującego Północne Togo i mówiącego językiem basari(ncam) należącym do grupy gurma języków woltyjskich. Antologia ta zawiera wybór 77 zróżnicowanych form narracyjnych, począwszy od mitów i opowiadań etiologicznych, przez bajki, których głównymi bohaterami są zwierzęta, a skończywszy na historiach niezwykłych, opowiadanych z równie wielką pasją podczas wieczornych spotkań towarzyskich. W pierwszej części zaprezentowano teksty opowiadań w języku basari zgodnie z oficjalnie przyjętym zapisem ortograficznym, druga zaś część zawiera ich tłumaczenie na język francuski.

Język basari należy do języków woltyjskich (gur), które G. Manessy dzieli na dwie zasadnicze grupy: Oti-Volta oraz gurunsi. Grupa Oti-Volta składa się z pięciu podgrup, z których trzy są ściśle ze sobą spokrewnione: podgrupa zachodnia, podgrupa yom-naudem oraz podgrupa gurma. Ta ostatnia, do której należy język basari, zakreśla swym zasięgiem obszar w kształcie lejka, którego górna część pokrywa wschodnią Burkina Faso, północne Togo i część północno-wschodniej Ghany zwężając się coraz bardziej ku południu. Językiem gurmantyema (gurma) posługuje się największa spośród języków tej podgrupy liczba osób. Inne języki należące do tej podrgupy to języki moba, migangam, konkomba, a na krańcu południowym język basari, ponadto języki miyobe i kasele tworzy niewielkie rozmiarami wyspy. Gabriel Manessy opiera swoją klasyfikację na trzech kryteriach: analogia struktury, istnienie wspólnego słownictwa i lokalizacja[3].

Fonetyka i fonologia

Język basari odróżnia 18 spółgłosek: zwarto-wybuchowe dwuwargowe bezdźwięczne [p] i dźwięczne [b], zębowo-dziąsłowe bezdźwięczne [t] i dźwięczne [d], palatalne bezdźwięczne [c] i dźwięczne [j], welarne bezdźwięczne [k] i dźwięczne [g]; nosowe dwuwargowe [m],  zębowo-dziąsłowe [n], palatalne [ny] i welarne [ŋ]; lateralne zębowo-dziąsłowe [l] z możliwym alofonem wibracyjnym [r]; szczelinowe wargowo-zębowe bezdźwięczne [f] i zębowo-dziąsłowe bezdźwięczne [s]. W języku basari występują również trzy spółgłoski labiowelarne o podwójnej artykulacji, a mianowicie zwarto-wybuchowe bezdźwięczne [kp] i dźwięczne [gb] oraz nosowe [ŋm].

Poza dwoma półsamogłoskami [w] i [y], odnajdujemy w języku basari 18 samogłosek, w tym osiem krótkich i dziesięć długich. Spośród samogłosek krótkich wyróżniamy cztery ustne: [i], [u], [ɔɔ], [a] i cztery nosowe: [in], [un], [ɔn], [an]; długie natomiast to ustne: [ii], [uu], [ee], [oo], [ɔɔ], [aa] oraz nosowe: [iin], [oon], [ɔɔn] i [aan][4].

Basari jest językiem tonalnym. Wyróżnia się trzy tony rejestrowe: wysoki [´], średni [-] i niski [`]. Lingwiści nie wypowiadają się na temat tonów modulowanych w języku basari przyjmując, że modulacja tonalna występująca w przypadku samogłosek długich jest połączeniem dwóch tonów rejestrowych[5]. Ton spełnia funkcję zarówno semantyczną jak i gramatyczną, szczególnie służy do wyrażania form czasowo-aspektowych[6].

Morfologia

Rzeczownik w języku basari rządzi system klas rzeczownikowych. Z punktu widzenia morfologii w języku basari daje się wyróżnić 15 klas, z czego 8 odnosi się do liczby pojedynczej i 7 do liczby mnogiej. O przynależności do danej klasy rzeczownikowej decydują afiksy, przedrostki i przyrostki lub ich brak. Na podstawie analizy semantycznej klasy pozwalają się zgrupować w dziewięciu parach łączących klasy liczby pojedynczej i liczby mnogiej nazywanych rodzajami[7].

Klasy rzeczownikowe basari

 Rodzaj             sufiksy klas liczby pojedynczej             sufiksy klas liczby mnogiej

 I                      u- -Ø  unijna = mężczyzna                         bi- b  bininjab = mężczyźni

II                     u- -Ø ukpaan = perliczka                               i- -Ø ikpaan = perliczki

III                    di- -di diyindi = imię                                       a- -Ø  ayin = imiona

IV                    ki- -ki kibiki = dziecko                   N(m,n,ŋ) –mu mbiyaam(u) = dzieci

V                     ku- -ku kukabiku = kosz                                ti- (-ti) tikabiti = kosze

VI                    bu- -b(u)  busub = drzewo                              i- (-fi) isufi = drzewa

VII                  N(m,n,ŋ) -Ø nsil = szyja                                 i- -Ø isil = szyje

VIII                 N(m,n,ŋ) –m(i) nnyim = woda                       i- -fi inyi  fi = wody

IX                    Ø- -Ø cal = mąż                                             Ø- -b calib = mężowie

 Klasy rzeczownikowe narzucają formy zaimków. I tak dla rodzaju pierwszego liczby pojedynczej w miejsce uninja użyte zostaną: zaimek osobowy u (on), zaimek wskazujący una (ten), zaimek pytająco-względny ulɔu (który?), zaimek względy un (który), zaimek dzierżawczy –yɔu (przedrostek wyraża osobę posiadacza).

Przymiotnik basari łączy się z rzeczownikiem tworząc złożenie, na przykład: kibiki + kpaan (duży) = kibikpaaŋŋi (duże dziecko), przy czym „k” z przyrostka upodobniło się do poprzedzającej nosowej spółgłoski.

Język basari odróżnia czynność dokonaną, czynności niedokonaną oraz czynność zamierzoną, nie zrealizowaną. Jak wspomniano rozróżnienie pomiędzy nimi wyraża za pomocą zmiany tonów. Obok tych trzech form czasowo-aspektowych czasownika basari, wykorzystuje liczne partykuły na wyrażenie czasu, charakteru czynności, jej trwania i ciągłości. W basari występują również czasowniki stanu, na przykład fɔkɔ (być długim) czy man (być czerwonym).

       Książka powstała podczas długoletniego pobytu autora w kraju Basari, w ścisłej współpracy z miejscową ludnością, jako wynik żmudnego nagrywania opowieści, a następnie ich transkrypcji i tłumaczenia, wielokrotnych weryfikacji i korektur. Opowiadania zgrupowano w pięciu częściach tematycznych: „Pochodzenie zjawisk”, „Stan rzeczy”, „Cechy charakterystyczne”, „Ład świata” oraz „Wartości moralne”. Pierwsza część opowiada o stworzeniu człowieka, pochodzeniu słońca i księżyca, o tym, w jaki sposób doszło do zawarcia pierwszych związków małżeńskich. Tłumaczy także, w jaki sposób śmierć i choroba podzieliły swoje kompetencje oraz dlaczego ludzie umierają. Narracje drugiej części wyjaśniają niektóre ze zjawisk i zwyczajów. Dowiadujemy się, dlaczego składa się w ofierze koguta, w jaki sposób ropucha wykorzystując magiczny flet zdobyła rękę córki wodza, dlaczego jastrząb atakuje pisklęta, dlaczego nie zabija się warana przebywającego w pobliżu domu, dlaczego pies nie potrafi wdrapać się na drzewo i dlaczego ludzie są zazdrośni jedni o drugich. W trzeciej części poznajemy genezę typowych dla niektórych zwierząt cech fizycznych: skąd wzięły się czerwone oczy kuropatwy i głęboko osadzone oczy małpy, dlaczego zając ma krótki ogon, szary wierzch futerka i białą sierść na brzuchu, dlaczego pająk jest płaski i nie posiada nosa. Opowiadania czwartej części przekazują historie, w których głównymi bohaterami są również zwierzęta: lew, pantera, hiena, owca, pies, kot itp. Dowiemy się z nich między innymi: jak do tego doszło, że obecnie dzielimy zwierzęta na dzikie i domowe oraz kto wprowadził do świata ludzi kamień młyński czy kowalstwo. Natomiast piąta część obejmuje narracje o charakterze moralizatorskim. Podkreślają one przede wszystkim wartość wzajemnej pomocy i solidarności. Nie brakuje jednak opowieści o niewiernej żonie, wdzięczności, znaczeniu cierpliwości. Całość kończy opowiadanie o Bogu, który przechadza się w postaci ludzkiej po ziemi i wynagradza tych, którzy dobrze go przyjmują. Prezentowany zbiór jest reprezentatywny dla narracji ludu Basari i stanowić może interesujące źródło dla dalszych badań porównawczych.

 I. Tematyka pochodzenia

Niektóre z prezentowanych opowiadań mają charakter mityczny. Typowe dla mitów jest opowiadanie o pochodzeniu słońca i księżyca.

Pochodzenie słońca i księżyca lub Wie-Wszystko

        W pewnej wiosce rządził potężny wódz. Nikt nie miał odwagi mu się sprzeciwić. Żył tam również chłopiec imieniem Nitiko tzn. Wie-Wszystko. Wodzowi nie podobało się imię chłopca. Czy miałoby to oznaczać, że chłopiec wszystko wie? Kiedy wódz się na tym tak zastanawiał, chłopiec rósł i stał się pięknym młodym mężczyzną. Pewnego dnia wódz wysłał go na poszukiwanie dwóch podobnych do siebie rzeczy nie zdradzając, o jakie rzeczy chodzi. Nitiko wyruszył w drogę nie bardzo wiedząc, co wódz miał na myśli. Wszedł w głąb lasu mówiąc sobie: „Oto wódz każe mi znaleźć ‘dwie rzeczy podobne do siebie’, a ja nie mam pojęcia, o jakie rzeczy może chodzić”. Zamienił się w orła i pofrunął. Do czegokolwiek się zbliżył: krzaki, zioła, suche liście, owady, wszystko zamieniało się w dzwonki, które przyczepiały się do niego. W końcu usiadł na wielkim baobabie, który stał przed wejściem do domu wodza. Ludzie dziwili się obecnością orła pokrytego dzwoneczkami i mówili: „Och! Gdyby Nitiko tu był, wiedziałby, co oznacza ten dziwny orzeł”. Wódz wyszedł przed dom i powiedział: „To ja posłałem Nitiko, aby przyniósł mi ‘dwie rzeczy do siebie podobne’, tzn. słońce i księżyc”. Nie wiedział jednak, że pod postacią orła był młody mężczyzna. Kiedy zaś Nitiko usłyszał, że wódz miał na myśli słońce i księżyc, powrócił do lasu, gdzie zamienił się z powrotem w człowieka, a następnie zrobił z drewna słońce i księżyc i wziął je z sobą. Przybywając do wioski udał się bezpośrednio do wodza. Rzucił słońce w stronę nieba i słońce tam pozostało. Kiedy nadeszła noc, poprosił wszystkich, aby zamknęli oczy. „Tym gorzej dla tych, którzy nie posłuchają!” – powiedział. Po czym rzucił księżyc w kierunku nieba, jak to zrobił podczas dnia ze słońcem i księżyc zawisł na nieboskłonie. Ci, którzy nie zamknęli oczu, kiedy Wie-Wszystko rzucał księżycem, utracili wzrok i pozostają do dzisiaj niewidomi.

Od tego czasu istnieje światło dnia – słońce i światło nocy – księżyc.

 

       Inne opowiadanie wyjaśnia pochodzenie snu:

Pochodzenie snu

       Dawno temu Śmierć żyła sama jedna i zabijała wszystkich po kolei. Pewnego dnia Małpa dała jej swą córkę za żonę myśląc, że Śmierć oszczędzi ją i jej rodzinę. Krótko po tym córka Małpy a żona Śmierci zaszła w ciążę. Pewnego dnia jedno z dzieci Małpy spotkało Pająka na drodze prowadzącej do źródła. Pająk spytał: „Czy jest w domu twój ojciec ‘Wie jedno a nie wie o drugim’?” Wtedy dziecko Małpy spytało z kolei: „Dlaczego nazywasz mego ojca ‘Wie jedno a nie wie o drugim’?” nie otrzymując odpowiedzi. Po powrocie do domu Małpiątko opowiedziało ojcu o tej rozmowie. Ten zaś poszedł do Pająka i zapytał: „Przyjacielu, dlaczego nazywasz mnie ‘Wie jedno a nie wie o drugim’?” Pająk odpowiedział: „Otóż, wiesz dobrze, że Śmierć jest sama jedna i zabija wszystkich po kolei. Teraz, kiedy dałeś jej córkę za żonę, zacznie się mnożyć i wybije nas wszystkich do ostatniego!” Wtedy Małpa odpowiedziała: „Masz rację!” Poszła prosto do Śmierci, aby odebrać mu swoją córkę. Po pewnym czasie córka Małpy urodziła stworzenie, które nie było ani śmiercią, ani małpą, a które nazwano snem.

Od tego czasu narodził się sen, którego nie było wcześniej.

       Etiologia śmierci znalazła szczególne miejsce w literaturze ludowej Basari. M.in. znajdujemy w niej bardzo popularny temat „spóźnionego przekazu”.

 Dlaczego ludzie umierają, czyli pies i kozioł przed Bogiem

       Pewnego dnia wysłano psa i kozła do Boga. Pierwszy miał prosić Boga, aby pozwolił tym, którzy umrą powrócić do życia, aby przeżyć drugie życie na ziemi. Drugi miał za misję prosić Boga, aby nie dał człowiekowi takiej szansy. Oboje wyruszyli w drogę, aby wypełnić misję przed Bogiem. Po drodze, kozioł odkrył łąkę i zaczął skubać świeżą trawę. Pies, kontynuował drogę, ale wkrótce odkrył chatę, do której wstąpił, aby poprosić o wodę. Kiedy się już napił, zobaczył garniec na ogniu i natychmiast pomyślał, że przygotowuje się to posiłek. Rozłożył się więc w kącie, czekając aż dostanie coś do jedzenia przed wyruszeniem w podróż. W tym czasie, kozioł naskubał się trawy do syta i wyruszył w dalszą drogę. Doszedł do Boga i mu powiedział: „Boże, Stwórco wszystkich rzeczy, nie pozwól człowiekowi, który umarł, powrócić na ziemię, aby żyć ponownie.” „Zrozumiałem” – odpowiedział Bóg. Trochę później, po spożyciu posiłku, pies wyruszył w drogę. Przybył do Boga i tak przemówił: „Dobry Boże, racz dać człowiekowi możność powrotu na ziemię, aby żył po raz drugi.” „Niestety”, odpowiedział Bóg, „już zadecydowałem odwrotnie, zgodnie z prośbą przekazaną przez twojego towarzysza, który przybył do mnie przed tobą, i nie zmienię zdania.”

      Oto dlaczego, od tamtego czasu, człowiek nie powraca na ziemię po śmierci i umiera raz na zawsze.

    Z opowiadań basari dowiadujemy się również, skąd wzięły się lasy. W opowiadaniu tym można dopatrzyć się aktualnej dziś wrażliwości ekologicznej.

Bunt drzew

       Bardzo dawno temu drzewa żyły jak ludzie. Mogły nawet chodzić i mówić jak ludzie. Pewnego dnia, czując zagrożenie ze strony ludzi, drzewa się zbuntowały. Mówiły: „Zgodnie z boskim przeznaczeniem dajemy ludziom pożywienie, lekarstwa i cień, dlaczego więc wyrządzają nam tyle krzywdy? Ścinają nas, palą i zadają ból.” I tak drzewa wyznaczyły dzień walnego zgromadzenia, aby ostatecznie rozprawić się z ludźmi. Kiedy ludzie się o tym dowiedzieli, ogarnęła ich trwoga i stali się bardzo, bardzo potulni. Wszystkie drzewa, dzikie i uprawne, oczyściły miejsce spotkania w oczekiwaniu na wielki dzień, w którym stoczą walkę z ludźmi. Widząc to Bóg bardzo się zaniepokoił i spuścił z nieba deszcz ziemi. Ziemia zaczęła padać i przykryła korzenie drzew, unieruchamiając je do tego stopnia, że nie mogły się już przemieszczać. W ten sposób interwencja Boga uratowała ludzi.

      Oto powód, dlaczego dziś korzenie drzew uwięzione są w ziemi. Miejsca zaś, w których zgromadziły się, by stoczyć bitwę, to są dzisiejsze lasy. Wcześniej ich bowiem nie było.

       Przedstawione opowiadania to więcej niż proste etiologie. Mają one bowiem charakter mityczny przez odwołanie, choć nie bezpośrednie, do czasu początków. Tłumaczą pochodzenie pewnych zjawisk naturalnych.

Większość jednak prezentowanych w zbiorze narracji to typowe bajki, gdzie odkrywamy pod postacią bohaterów zwierzęcych pewne charakterystyczne postawy i zachowania. Jedne z nich tradycja pochwala, inne zaś gani.

 II. Protagonista zwierzęcy – trickster

      Trickster, czyli oszust, psotnik pozostaje figurą najbardziej oryginalną większości opowiadań. Zwierzęcego trickstera afrykańskiego definiują dwie cechy, które łączą się w figurze zająca, pająka czy żółwia, słabość fizyczna zwierzęcia uzasadniająca sposób działania, którym jest przebiegłość. W obliczu przeciwnika, który wciela albo siłę fizyczną – słoń, hipopotam – albo siłę polityczną – lew, leopard – jego bystra inteligencja pozwala mu na odwrócenie sytuacji. Najczęściej zwycięża – przy aprobacie i ku radości słuchaczy, zawsze szczęśliwych, kiedy można oszukać władzę. Niemniej ostateczny wynik nie jest od razu znany, mogą występować liczne perypetie. Początkowo zbity, bohater odkuje się lub znajdzie sposób ucieczki od niebezpieczeństwa, które mu grozi przez nieprzewidywalny manewr. Osoba nie jest zresztą całkowicie sympatyczna i pomysłowość, którą się odznacza w danych okolicznościach, równa się jego głupocie w innych.

       Postać trickstera w opowiadaniach basari reprezentuje pająk, choć pojawia się sporadycznie zając. Ogólnie rzecz biorąc, pająk jest typowym tricksterem dla ludzi lasu, zając natomiast, dla ludzi sawanny. Występowanie zarówno pająka, jak i zająca w roli oszusta w opowiadaniach basari świadczy o zróżnicowanym pochodzeniu tego ludu, z terenów leśnych i z sawanny.

       Oto opowiadanie przedstawiające zająca-zuchwalca.

 Nie zaprzepaścić przyjaźni, czyli jak zając skłócił słonia z hipopotamem

    W dawnych czasach żył sobie zając, który rozumiał się dobrze z innymi zwierzętami. Pewnego dnia poszedł do słonia i rzekł do niego: „O słoniu! Jeśli wejdę do wody przywiązany tą liną, nie będziesz w stanie mnie wyciągnąć za drugi koniec. Słoń odrzekł: „Zającu! Jak możesz mnie tak obrażać!” Ale zając nalegał twierdząc, że mówi świętą prawdę. Poczym pospieszył odnaleźć hipopotama, do którego powiedział: „Mimo, że uważasz się za silniejszego ode mnie, jeśli przywiążę się do liny, a ty złapiesz za drugi koniec, nigdy nie zdołasz mnie wciągnąć do wody.” Oczywiście, że  hipopotam poczuł się dotknięty zuchwałą mową zająca.  Pozwolił więc przywiązać się do liny, którą trzymał zając. Nakazał zającowi stanąć na brzegu i złapać za drugi koniec, a wtedy zobaczy, do czego on, hipopotam, jest zdolny.

       Zając szybko przywiązał drugi koniec liny do słonia, który stał na brzegu i powiedział do niego: „Teraz wejdę do wody i zobaczymy, czy będziesz w stanie mnie wyciągnąć!” Mówiąc to ukrył się w krzakach i dał sygnał do ciągnięcia. Natychmiast słoń i hipopotam zaczęli ciągnąć, każdy za swój koniec liny. Ani jeden, ani drugi nie był w stanie przeciągnąć przeciwnika. Próba ta trwała już dość długo, kiedy przeciwnicy zaczęli się zastanawiać, każdy ze swej strony, skąd zając bierze aż tak dużo siły. W końcu, nie mogąc już dłużej wytrzymać, hipopotam zdecydował wyjść na brzeg, aby zobaczyć, jak wygląda ten wspaniały zając, którego on, hipopotam, nie jest w stanie wciągnąć do wody. Ale jakież było jego zaskoczenie, kiedy wyszedł z wody! Na brzegu bowiem zobaczył swego przyjaciela słonia przywiązanego do drugiego końca liny. Zawołał więc: „Popatrz, słoniu!” A słoń zdziwiony odpowiedział: „O popatrz, hipopotamie! Zając nas zmylił, aby nas poróżnić!” Odwiązali się od liny, a słoń obiecał dać zającowi dobrą nauczkę, jeśli tylko go złapie. Ale ten już dawno dał chodu.

       Przemierzając okolicę zając znalazł na drodze poszarpaną skórę antylopy. Wziął ją i okrył nią całe ciało z wyjątkiem swych małych łap i kontynuował drogę. Spotkał słonia i szybko go zapytał: „Przyjacielu Słoniu, czego szukasz?” Słoń odpowiedział: „O! Przyjacielu! To właśnie dzisiaj zając nas oszukał, hipopotama i mnie, i przeciwstawił nas jeden drugiemu mówiąc, że jest wystarczająco silny, aby nas przeciągnąć.” „Ach!” – powiedział zając przebrany za antylopę. „Nie przejmuj się, zostaw to. Jeśli widzisz mnie w takim stanie, to właśnie z powodu zająca. To przez niego mam poszarpaną skórę. Jeśli będziesz go dalej gonił, możesz wiele stracić. Nalegam, nie zajmuj się już nim!” Widząc poszarpaną skórę słoń zrezygnował z zamiaru odszukania zająca.

Lekcja wynikająca z tego opowiadania brzmi następująco: „Jeśli nie będzie się uważać, ryzykuje się nieporozumienie z przyjaciółmi z winy trzeciej osoby, która potem łatwo się wywinie.”

      Zuchwałość trickstera może być jednak przepłacona groźnymi konsekwencjami. Oto historia pająka, który próbował naśladować świerszcza.

Świerszcz i Pająk

      Pewnego dnia Świerszcz organizował pomoc sąsiedzką, w której uczestniczył również Pająk. Zaproponował rolnikom pieczone bulwy pochrzynu na obiad. Zanim robotnicy zasiedli do posiłku, Świerszcz zauważył, że nie ma z sobą oleju, bez którego danie nie miałoby smaku. Postawił więc drugi garnek na ogniu, wszedł do niego, zakrył pokrywkę i zaczął śpiewać. Po chwili żona Świerszcza podniosła pokrywkę, by wypuścić męża z garnka. W garnku było pełno tłuszczu wytopionego pod pływem ciepła ze Świerszcza. Wszyscy zaproszeni do stołu mogli spożyć posiłek ze smakiem.

       Innego dnia Pająk również organizował pomoc sąsiedzką na swoim polu. Przed wyjściem z domu żona Pająka rzekła do niego zdziwiona: „Jak to, idziesz na pole i nie bierzesz z sobą oleju? Czym omaścisz bulwy pochrzynu, które przygotujesz rolnikom do jedzenia?” Na to Pająk jej odpowiedział: „Nie przejmuj się! Znajdę coś.” Myślał sobie, że zrobi tak jak Świerszcz. Czego zresztą nie omieszkał zrobić.

       Po ciężkiej pracy przyszła pora posiłku. Upiekł więc Pająk bulwy pochrzynu na posiłek dla robotników. Kiedy posiłek był gotowy, postawił inny garnek na ogniu i zamknął się w nim pokrywką. Krótko potem rozgrzany garnek zaczął parzyć Pająka. Zaczął więc krzyczeć na ratunek, ponieważ sam nie potrafił wyjść z garnka. Niektórzy z obecnych pośpieszyli na pomoc, zdjęli przykrywkę i wyjęli z garnka Pająka. W garnku pozostała zaledwie odrobina tłuszczu, którą miał w ciele. Pająk bardzo się wysuszył i do dzisiaj nie potrafi odzyskać swej pierwotnej formy.

       Opowiadania nazywane „inicjacyjnymi”, z dwoma bohaterami, jednym, który zachowuje się roztropnie i jest za to nagrodzony, drugi jest szorstki, źle wychowany i na koniec ukarany, podkreślają zasady zachowania, które należy przestrzegać. Bohaterem pozytywnym jest często zając albo pająk, hiena zaś dogrywa rolę negatywną. Bajki przedstawiające dwóch tricksterów, działających razem, ale jeden z nich odnosi sukces, a drugi porażkę, wyjawiają podwójny aspekt osobowości. Hiena i pająk stanowią w rzeczywistości pewną całość, zachowanie jednego nie będzie przekonywać bez braku tego zachowania u drugiego.

       W opowiadaniu „Magiczna chata” pająk pełni rolę tego, który wie, kiedy zaprzestać, natomiast hiena jest niepoprawnym żarłokiem, która daje się złapać. Pająk będzie posiadał wartość pozytywną, kiedy jego towarzyszem jest hiena lub leopard, obraz żarłocznego wodza. Kiedy zaś występuje razem z sierotę, tzn. z istotą wzbudzającą największe współczucie, dochodzi do głosu jego żarłoczność i wybuchowość, przez co przypisuje się mu wartość negatywną.

Przestrzegać wspólnych decyzji lub magiczna chata

       Żyła sobie razem grupa mężczyzn. Pierwszy z nich miał jedną głowę, drugi, dwie, trzeci, trzy i tak dalej, aż do ostatniego, który miał sto głów. Żyli w chacie, która nie miała drzwi. Aby do niej wejść wypowiadali hasło: „kokojasi” i chata sama się otwierała. Aby zaś ją zamknąć, mówili „kokojamum” i chata sama się zamykała. Byli to myśliwi, którzy zabijali wiele zwierzyny i magazynowali mięso w ich magicznej chacie. Zresztą żywili się wyłącznie mięsem.

       Pewnego dnia podczas łowów magiczną chatę odnalazł inny myśliwy. Zaczaił się niedaleko niej, aby obserwować, co się zdarzy. Krótko potem usłyszał wewnątrz chaty głosy mężczyzn. Podszedł bliżej i ukrył się jak najlepiej potrafił, aby nadsłuchiwać, co mówiono wewnątrz. Wkrótce usłyszał następujące słowa: „kokojasi” i chata otwarła się. Mężczyźni, równie dziwni jak ich chata, zaczęli z niej wychodzi. Pierwszy miał jedną głowę, drugi dwie, trzeci, trzy i tak dalej, aż do ostatniego, który miał sto głów. Całą grupą poszli na polowanie.

Kiedy byli wystarczająco daleko, myśliwy wyszedł ze swej kryjówki i wypowiedział słowa: „kokojasi” i chata się otworzyła. Wszedł do chaty i nie spiesząc się wybrał tyle mięsa, ile mógł unieść, związał je łykiem, a następnie wyszedł z chaty i powiedział: „kokojamum”, aby chata się zamknęła. Pospieszył do domu, aby czasem dziwni ludzie go nie zaskoczyli. Kiedy jego najbliżsi ujrzeli wielką ilość mięsa, którą ojciec przyniósł do domu, bardzo się ucieszyli, bo był to okres głodu.

Kiedy myśliwy ucztował z żoną i dziećmi, usłyszał ich Pająk. Przyszedł do myśliwego i zapytał go, skąd wziął tyle mięsa w tym okresie głodu. Dodał, że on i jego rodzina przymierają z głodu, dlatego myśliwy powinien był go zabrać z sobą na łowy, aby mógł zdobyć trochę mięsa, by wyżywić swoją rodzinę. Myśliwy odpowiedział Pająkowi, że nie bierze go nigdy z sobą na polowanie, bo jest zbyt hałaśliwy. Pająk zapewnił, że to się zmieniło, bo sprzedał swoją hałaśliwość za pożywienie dla swojej rodziny. A więc myśliwy przyrzekł zabrać go na polowanie następnego dnia.

Następnego więc dnia myśliwy dotrzymał słowa i zabrał ze sobą Pająka na polowanie. Kiedy dotarli do magicznej chaty, schowali się w jej pobliżu, aby móc słyszeć szepty dochodzące z wnętrza. Pająk zapytał myśliwego, co to za szepty dochodzą z wnętrza chaty. Myśliwy nie odpowiadając uderzył w głową pająka, aby się uspokoił, a pająk oddał mu cios w kolano. Jeden z mężczyzn wewnątrz chaty wymówił formułę magiczną i chata otworzyła się. Wszyscy mężczyźni wyszli jeden po drugim. Pająk znowu zapytał myśliwego: „Co to za głowy mają ci ludzie?” Myśliwy uderzył w głowę pająka, a ten uderzył go w kolano. Stu mężczyzn nie oddaliła się jeszcze wystarczająco od chaty, kiedy Pająk pośpieszył w jej kierunku, ale myśliwy zdążył go zatrzymać. Kiedy zaś byli pewni, że stu mężczyzn oddaliło się wystarczająco, aby nie móc ich zaskoczyć, podeszli razem do chaty i myśliwy wypowiedział: „kokojasi”. Chata otworzyła się, weszli do środka i nabrali tyle mięsa, ile tylko chcieli. Pająk przywiązał mięso do swych kolan, do ud i do ramion. Krótko mówiąc całe swe ciało pokrył mięsem to tego stopnia, że mógł się zaledwie poruszać. Obaj wyszli przed chatę i myśliwy powiedział: „kokojamum”. Chata się zamknęła i poszli z powrotem do domu. Nie mogąc iść z powodu zmęczenia, Pająk musiał po drodze porzucić znaczną część mięsa. Kiedy dotarli do wioski pozostało mu tak niewiele, że myśliwy musiał mu dać część swojego mięsa. Przed rozstaniem Pająk powiedział do myśliwego: „Przyjacielu, nie chodźmy na polowanie jutro. Poczekajmy ze dwa dni.” I myśliwy się zgodził. Niemniej, bardzo wczesnym rankiem następnego dnia Pająk udał się do Hieny i zaprosił ją na polowanie. Hiena zgodziła się chętnie. Wyruszyli więc w drogę i niebawem dotarli do magicznej chaty. Schowali się w miejscu, gdzie Pająk i myśliwy ukrywali się dzień wcześniej. Słyszeli szepty pochodzące z wnętrza chaty. Pająk powiedział Hienie, aby go spytała, co oznacza ten hałas. Hiena postawiła mu to pytanie, a Pająk szturchnął ją w głowę, ale hiena mu nie oddała. Pająk powiedział do hieny: „Jeśli dam ci kuksańca w głowę, ty musisz mnie uderzyć w kolano.” Hiena szturchnęła więc Pająka w kolano. Wkrótce zobaczyli dziwnych mężczyzn wychodzących z chaty: najpierw ten, co miał jedną głowę, następnie ten z dwoma głowami, po nim ten z trzema głowami i tak dalej, aż do ostatniego, który miał sto głów. Widząc to hiena nic nie powiedziała. A więc Pająk rzekł do niej: „Spytaj mnie, co to za głowy?” Hiena zapytała więc: „Powiedz, Pająku, co to za głowy?” Pająk szturchnął ją głowę i powiedział: „Ty mnie też uderz w kolano!” I hiena to zrobiła. Kiedy mężczyźni z wieloma głowami odeszli na polowanie, Pająk, nie zwlekając aż się oddalą, powiedział hienie, aby otworzyła chatę. Hiena chciała już wyskoczyć, ale Pająk zatrzymał ją i poczekali aż do chwili, kiedy myśliwi wystarczająco się oddalą. Po czym stanęli przed chatą i Pająk wypowiedział: „kokojasi” i chata otworzyła się. Weszli więc do środka. Na widok tak wielkiej ilości mięsa, hiena zaproponowała, aby usiedli i nasycili głód zanim nie wyjdą z partią mięsa, którą pragną z sobą zabrać. Zaczęli więc jeść, jeść, jeść do tego stopnia, że nie mogli się już poruszać. W końcu zasnęli i zapomnieli magiczne słowo, które należało wymówić, aby chata się otworzyła. Pamiętali tylko słowo na jej zamknięcie: „kokojamum”. Słysząc powracających myśliwych zaczęli powtarzać: „Kokojamum! Kokojamum! Kokojamum!” a chata zamykała się jeszcze bardziej. Aby uniknąć znalezienia przez dziwnych myśliwych, ukryli się pod stosem mięsa. Wchodzą do środka myśliwi zaczęli rzucać na stos mięsa owoc polowania. Hiena, nie mogąc znieść ciężaru leżącego na niej mięsa, puściła bąka, którego smród rozszedł się po całej chacie. Mieszkańcy chaty pomyśleli, że to zepsute mięso tak śmierdzi. Zaczęli więc przerzucać kawałki mięsa jeden po drugim, aby znaleźć ten, który był zepsuty. Ponieważ rzucali je na zewnątrz chaty, Pająk skorzystał z okazji, przyczepił się do jednego z kawałków i tak wydostał się na zewnątrz. W ten sposób uratował życie. Jeśli chodzi o hienę, znaleziono ją pod stosem mięsa, zabito, a jej mięso dorzucono do zapasów.

Dlatego jeśli podejmuje się wspólnie decyzję, nie należy działać na przekór, bo może się to źle skończyć.

       Żarłoczność hieny podkreślana jest na każdym kroku. Oto jedno z opowiadać, w którym hiena jest surowo ukarana za swoją żarłoczność.

 Nie zawsze można skorzystać

       Dawno temu żyła sobie Hiena. Była wygłodzona i nic nie znajdowała do jedzenia. Pewnego dnia zdecydowała udać się do Pająka w celu konsultacji wróżbiarskiej. Kiedy przybyła do Pająka, [zastała go siedzącego i] przedstawiła mu cel swojej wizyty.

    Pająk przyjął więc Hienę jak należy i przystąpił do seansu wróżbiarskiego. Po konsultacji z duchami Pająk zadeklarował: „Otóż! Droga przyjaciółko, widzę, że nie znajdujesz nic do jedzenia. Ale wkrótce znajdziesz pokarm w takiej obfitości, że sprawi ci to niemały kłopot!” Hiena, zdziwiona słowami Pająka, zapytała, czy mogłaby mieć jakikolwiek kłopot z obfitością pożywienia. Ale Pająk potwierdził swoją wyrocznię mówiąc. „Ja ci to mówię!”A więc Hiena podziękowała Pająkowi wykrzykując jego przydomek „Sefu”, co oznacza „wódz”. Po czym wyszła.

       Podczas drogi znalazła łożysko słonicy, która właśnie porodziła. Hiena rzuciła się na łożysko i zaczęła je połykać. Jej żołądek wkrótce się napełnił, choć duża część łożyska pozostawała jeszcze na ziemi.  Hiena ugryzła placentą, aby ją rozerwać, ale nie dawała rady. Wypluła więc wszystko i zaatakowała ponownie ciągnąc mocniej w nadziei, że uda się jej podzielić łożysko na kawałki, ale jej się to nie udawało. Połknęła ponownie, ale jej żołądek znów szybko się napełnił i część łożyska pozostawała wciąż na ziemi.

       Niestety! Nie mając już siły, Hiena musiała wypluć wszystko i mówiła sobie: „O, wróżbito! Ta wróżba była rzeczywiście prawdziwa!  Czyż nie jestem zakłopotana przez to opatrznościowe pożywienie, tę gratkę, z której nie potrafię nawet skorzystać?” Następnie ponownie się pochyliła i spróbowała połknąć łożysko, ale bezskutecznie. Potrząsnęła więc głową i odeszła.

       Wiedźcie więc, że nie należy za wszelką cenę korzystać ze wszystkich okazji. Są takie sytuacje, które mogą stać się bardzo kłopotliwe, kiedy za wszelką cenę chce się z nich osiągnąć korzyść.

 III. Inne aspekty opowiadań

       Ważnym aspektem opowiadań jest ich charakter moralizujący. Przewija się on prawie we wszystkich tekstach, które z małymi wyjątkami kończą się morałem lub pointą.

      Z pewnością ważnym problemem w zamkniętych społecznościach osiedli Basari jest zazdrość, która w wielu przypadkach może prowadzić do tragedii czarownictwa. Oto jak jedno z opowiadań tłumaczy jej pochodzenie.

 Skąd pochodzi zazdrość

       Był sobie człowiek, który miał trzy żony. Pierwsza żona była bardzo zazdrosna. Kiedy mąż szedł do innej żony, aby spędzić z nią noc, nikt w wiosce nie mógł zasnąć, ponieważ pierwsza żona brała kastaniety i tańczyła hałasując. Oto, co śpiewała:

„Głośno krzyczcie, głośno krzyczcie, posłała mnie śmierć. Niech zginą ci, którzy śpią we dwoje, posłała mnie śmierć.”

       Za każdym razem, kiedy zagrała kastanietami, w wiosce zapadała cisza, wielka cisza i nikt nie śmiał wyjść na zewnątrz. Kiedy zaś mąż spędzał noc z pierwszą żoną, nie było słychać żadnych odgłosów.  Cała wioska była zmęczona tą sytuacją, która się stale powtarzała. Starsi ludzi poszli po radę do wróżbitów, którzy stwierdzili, że to pierwsza żona mężczyzny jest jej przyczyną.

       Pewnego dnia mąż oznajmił, że spędzi noc z jedną ze swych żon, ale nie z pierwszą. Zamiast to zrobić ukrył się między dwoma koszami na podwórku. Ze swej kryjówki usłyszał śpiew i dźwięk kastanietów, które wszystkim przeszkadzały.  Ponieważ hałas ten zbliżał się do domu, mąż wziął swoją strzelbę i wycelował. Pierwsza żona krzyknęła do męża, aby nie strzelał, że to ona robi ten hałas, ale mąż już strzelił i ją zabił. Następnego dnia spalono jej ciało, a deszcz poniósł prochy do rzeki. Kobiety, które jako pierwsze zaczerpnęły i wypiły wodę z tej rzeki są najbardziej zazdrosne. Te, które zrobiły to po nich, są mniej zazdrosne, te zaś, które czerpały jako ostatnie, są najmniej zazdrosne.

       Innym ważnym czynnikiem życia społecznego jest solidarność. Ale solidarność grupowa ma dwie strony. Jedną z nich jest fakt, że można liczyć na innych w potrzebie, drugą stroną jest to, że za otrzymaną pomoc trzeba będzie się w taki czy inny sposób pewnego dnia zrewanżować. Oto wielowątkowa historia koguta, który odgrywa rolę trickstera.

 Dlaczego osy kłują ludzi, czyli kogut i słoń

      Kogut i słoń byli rywalami. Chodzili do tej samej kobiety. Pewnego dnia, kiedy słoń udał się do swojej kochanki, powiedziano mu, że jest ktoś, kto również do niej przychodzi. Słoń spytał, jak wygląda ten ktoś. Powiedziano mu: „Jest jak ty, ale nie tak wielki.” Słoń odpowiedział: „To żaden problem.”

       Aby pokazać swoją siłę, słoń wyszedł przed dom, wyrwał z korzeniami drzewo rosnące na podwórku i rzucił je daleko przed siebie. Po czym powiedział: „Kiedy ten typ przyjdzie, powiedźcie mu, że to ja zrobiłem!” W dniu, w którym kogut przyszedł do kobiety, pokazano mu wyczyn dokonany przez jego rywala słonia. Kogut pomyślał przez chwilę, następnie stwierdził, że to nic takiego. Przed odejściem, wyrwał najdłuższe pióro ze swego ogona, wetknął jest do ziemi na środku podwórka i powiedział: „Kiedy przyjdzie ten typ, powiedźcie mu, że to jest jedna z moich rzęs.” W dniu, w którym przyszedł słoń do kochanki, pokazano mu pióro wetknięte do ziemi na środku podwórza i powiedziano, że to jedna z rzęs jego rywala. Słoń nie mógł się nadziwić i powiedział: „A cóż to! Jaki musi być ten typ, aby miał tak długie rzęsy? Ale dobrze! To nic nie szkodzi!”

       Pewnego dnia słoń przyszedł pierwszy i przebywał z kobietą w chacie, kiedy nadszedł kogut. Już wchodził do środka, kiedy ostrzeżono go o obecności słonia. Wtedy kogut stanął na środku podwórza, uderzył gwałtownie skrzydłami i krzyknął głośno: „Uwaga! Chciałem wejść, ale zaklinowałem się w drzwiach, bo są za wąskie!”

       Słoń powiedział sobie: „Jeśli ja, który jestem wielki mogłem wejść przez te drzwi, jaki musi być ten typ, że nie może przejść?” Poderwał się nagle z miejsca, przewrócił mur domu i uciekł. W biegu zawołał: „Ty, który mówisz, że chcąc wejść utknąłeś w drzwiach, zapraszam cię do walki któregoś dnia!” Uciekł więc a kogut wszedł do kobiety i długo w pełnym spokoju z nią rozmawiał.

       Na ustalony do walki dzień kogut zaprosił wszystkie zwierzęta skrzydlate, aby walczyły u jego boku, m.in. pszczoły, osy i jastrzębie. Przybyły więc i ustawiły się z jednej strony placu, a słoń ze zwierzętami czworonożnymi ustawił się z drugiej strony.

       Kiedy oba obozy zbliżyły się wystarczająco do siebie, jastrząb poszybował gwałtownie i oderwał małpie głowę, którą poderwał w powietrze. Kiedy zwierzęta z obozu słonia zobaczyły, jak małpie oderwano głowę, zaczęły się cofać. Jastrząb zaatakował ponownie z porwał żółwia. W tym momencie kogut wypuścił na przeciwników pszczoły i osy, które zaczęły zajadliwie kłuć słonie, hieny i wszystkie inne zwierzęta czworonożne. W obozie zwierząt powstała panika. Zaczęły uciekać i rozproszyły się na wszystkie strony. Walka więc została wygrana przez koguta.

       Po tym wspaniałym zwycięstwie, zwierzęta skrzydlate wróciły do koguta i spytały go: „W jaki sposób nas wynagrodzisz za cały ten wysiłek, który włożyliśmy, aby wygrać walkę?” Kogut odpowiedział, że za każdym razem, kiedy będzie miał pisklęta, jastrząb może przyjść je zabrać. Jeśli chodzi o pszczoły i osy, jeśli człowiek będzie przechodził obok drzewa, gdzie mają gniazdo, mogą go pokłuć. Oto różne wynagrodzenie, jaki przyznał kogut tym, którzy mu pomogli walczyć z jego rywalem słoniem.

       Dlatego też, za każdym razem, kiedy przechodzimy obok gniazda os, zostajemy pokłuci. Z tego samego powodu, kiedy kwoka chodzi z pisklętami, przylatuje jastrząb, aby je zabrać. Kiedy kwoka próbuje mu przeszkodzić, kogut mówi do niej: „Kochanie, pozwól mu! Niech bierze, ponieważ to on uratował nam życie.” To właśnie od tamtego czasu jastrząb porywa pisklęta.

       W podobnym tonie utrzymane jest opowiadanie o żabie i dziecku.

 Ropucha i dziecko

       Pewnego dnia kobieta w ciąży, krótko przed porodem, poszła po wodę do rzeki. Poszła sama jedna. Kiedy napełniła swój pojemnik na wodę zastanawiała się: „Kto mi pomoże go włożyć na głowę?” Natychmiast wyszła z wody ropucha i powiedziała: „Pomogę ci chętnie pod warunkiem, że zgodzisz się mi oddać dziecko, które wydasz na świat i nazwiesz je ‘Dotimajo’.” Kobieta zgodziła się, a ropucha pomogła jej włożyć pojemnik na głowę. Kobieta wróciła do siebie.

       Po kilka dniach urodziła dziewczynkę i nazwała ją Dotimajo, jak sugerowała ropucha. Kiedy dziewczynka była wystarczająco duża, aby chodzić po wodę, matka radziła jej, aby nigdy nie szła nad rzekę. Dotimajo posłuchała matkę i nigdy nie szła nad rzekę po wodę. Jednak pewnego dnia, kiedy matka była w polu w poszukiwaniu suchych gałęzi na opał, dziewczyna nie potrafiła oprzeć się pokusie, aby, za namowę swych koleżanek, pójść nad rzekę, które się tam właśnie udawały. Niemniej, zanim nie wyruszyły wodę, przykazała koleżankom, aby nie wymawiały jej imienia, kiedy będą nad rzeką. Przybyły więc nad rzekę i naczerpały wody. Kiedy już miały wracać do domu, każda ze swoim garnkiem pełnym wody na głowie, jedna z dziewcząt zawołała: „Dotimajo, cały czas oblewasz mnie wodą!” Dotimajo odpowiedziała: „Przecież wam zakazałam nazywać mnie po imieniu, kiedy będziemy tutaj, nieprawdaż?” Zaledwie skończyła mówić, wyszła z wody ropucha i porwała Dotimajo w wir rzeki.

       Pozostałe dziewczęta, całe w łzach, wróciły do domu i zawiadomiły wioskę o nieszczęściu, które się wydarzyło ich siostrze Dotimajo. Wkrótce ludzie wyruszyli nad rzekę w poszukiwaniu dziewczynki. Kiedy tam przybyli, zaczęli wołać: „Dotimajo, Dotimajo, Dotimajo!” Wtedy pojawiła się ropucha na powierzchni wody i zaczęła bić w bęben i śpiewać następującą piosenkę:

„Kpelim, Dotimajo! Kpelim, Dotimajo!
Kpelim, wzięłam Dotimajo!
Kpelim, Dotimajo, Kpelim, Dotimajo!
Nikt inny nie zabrał Dotimajo!
Kpelim, Dotimajo, Kpelim, Dotimajo
To ja ją wzięłam.”

       Wszyscy, którzy przybyli nad rzekę, aby uratować Dotimajo zaczęli tańczyć i kiedy się natańczyli, wrócili do wioski. Kiedy matka dziewczynki wróciła z pola, powiedziano jej, co się wydarzyło. Udała się natychmiast na brzeg rzeki, gdzie zacząła krzyczeć na całe gardło: „Dotimajo! Dotimajo! Dotimajo! Gdzie byś nie była, wyjdź natychmiast i chodź ze mną do domu!” Ponownie pojawiła się ropucha na powierzchni wody ze swoim bębnem i zaczęła grać. Matka Dotimajo zaczęła tańczyć jak szalona, aż ześlizgnęło się jej okrycie ciała i po chwili była naga.

       Wróciła do domu i opowiedziała całą historię swojej matce, tzn. babce Dotimajo. Kiedy babka Dotimajo usłyszała, co się wydarzyło, zawołała wzburzona: „Dobrze! Natychmiast idę zobaczyć sama, kto śmiał zabrać moją drogę wnuczkę Dotimajo, którą ci wszyscy lenie nie potrafili przypilnować!” Co powiedziała, zrobiła. Przybyła więc na brzeg rzeki i zaczęła krzyczeć z całych sił: „Dotimajo, Dotimajo! Niech ten, kto porwał Dotimajo uwolni ją natychmiast!” A więc wyszła z wody ponownie ropucha i zaczęła grać na swoim bębnie. Starsza kobieta zaczęła również tańczyć jak wszyscy przed nią. W szaleństwie tańca przez nieuwagę uderzyła laską w bęben, który roztrzaskał się na wiele kawałków. Z każdego kawałka zrobił się nowy bęben.

      Od tego dnia rozmnożyły się bębny na ziemi. Kiedyś istniał jedynie jeden bęben. bęben ropuchy.

      Pointa tego opowiadania kieruje myśl na pochodzenie bębna. Trzeba pamiętać, że w przeszłości frenetyczny taniec wykonywany był na brzegu źródła klanu w celu zjednania ducha wody. Wynikiem owładnięcia przez ducha mogło być utonięcie. Ropucha więc można uznać za figurę tego ducha, który może domagać się spłaty długu, a w konsekwencji spowodować śmierć. Podobny motyw czarującej muzyki i tańca przewija się w opowiadaniu o bliźniakach.

Bliźnięta

       Żył kiedyś wódz, który miał wiele żon. Kiedy rodziły się bliźnięta, zabijano chłopca a dziewczynkę pozostawiano przy życiu. Jedna z żon wodza wyszła do lasu w poszukiwaniu orzechów drzewa masłowego. Kiedy była daleko od domu poczuła skurcze porodowe. Zaraz potem urodziła bliźnięta, chłopca i dziewczynkę. Zabrała z sobą dziewczynkę a pozostawiła chłopca. W pobliżu przechodziła starsza kobieta, która zbierała suche gałęzie na podpałkę. Usłyszała płacz chłopczyka porzuconego przez matkę. Zaniepokojona zbliżyła się i zobaczyła leżące na trawie dziecko. Podniosła je, zaniosła do wioski i wychowała jak własne w tajemnicy przed jego matką.

Kiedy chłopiec podrósł, stał się pasterzem bydła. Kiedy pewnego dnia przebywał na pastwisku, usłyszał głosy ludzi. Wdrapał się na drzewo i w oddali zobaczył mężczyzn, którzy robili kopce pod uprawę pochrzynu na polu wodza. Wtedy wyjął flet i zaczął grać, a następnie śpiewać:

„Czy nie mówiono, że wódz broni chłopców? Tintinlo, tintinlo!
Moja matka wyszła zbierać orzechy [szi]. Tintinlo, tintinlo!
Usiłowała wdrapać się na drzewo i urodziła mnie, Banja. Tintinlo, tintinlo!
Chciała zejść i urodziła Bampu, moją siostrę. Tintinlo, tintinlo!
Gdyby nie dobroć starszej kobiety, zjadłyby mnie jastrzębie. Tintinlo, tintinlo!
Gdyby nie dobroć starszej kobiety, zjadłaby mnie mrówki. Tintinlo, tintinlo!”

      Rolnicy zastanawiali się, skąd pochodzi ten śpiew. Wstrzymali pracę, aby posłuchać. Ale śpiew ustał. Kiedy podjęli na nowo pracę, chłopak zaczął ponownie śpiewać. A więc mężczyźni porzucili motyki i zaczęli tańczyć, uderzeniami nóg niszcząc usypane kopce. Pod koniec dnia wódz wysłał swego dostojnika na pole, aby sprawdził wykonaną pracę. Ale dostojnik zaczął również tańczyć. Po powrocie do wioski powiedział wodzowi, że widział niezwykłe rzeczy i dlatego się spóźnił. Zaprosił go, by udał się na pole i zobaczył na własne oczy. Wódz więc z orszakiem dostojników poszedł na pole. Kiedy chłopiec zobaczył z daleka wodza, zaczął ponownie grać, a wódz zaczął tańczyć i tańczyć… aż potargał ubranie. Kiedy był już bardzo zmęczony, kazał przyprowadzić tego, kto gra na flecie. Przyprowadzono chłopca. Wódz zapytał go, kim są jego rodzice. Chłopak wymienił imię starszej kobiety. Wódz wezwał starszą kobietę, ponieważ chciał zatrzymać chłopca u siebie. Starsza kobieta zgodziła się, ale postawiła warunek. Wykopała dziurę i włożyła do niej garnek z dziurawym dnem. Powiedziała wodzowi, że jeśli zdoła napełnić garnek pieniędzmi, będzie mógł zabrać chłopca. Wódz zaczął napełniać garnek, ale pieniądze wpadały do dziury. Wódz sprzedał wszystko, co posiadał i w końcu napełnił garnek. Chciał dać chłopca na wychowanie faworyzowanej żonie, ale matka chłopca również chciała go mieć. W końcu zdecydowano, że obie kobiety przygotują posiłek. Potrawa, które będzie bardziej smakować chłopcu wskaże, która żona wodza stanie się dla chłopca matką. Faworyta przygotowała niewyobrażalnie pachnące danie. Matka zaś chłopca ugotowała ciągnący się sos z musztardą, bez rybek ani soli.

       Kiedy zapytano chłopca, które danie wybiera, wolał sos swojej matki. Wódz nie zgodził się. Kazał położyć na polu cztery odmiany pochrzynu. Wysłał tam następnie obie żony i powiedział: „Ta, która odgadnie nazwę wszystkich czterech odmian pochrzynu, weźmie na wychowanie dziecko.” Kiedy chłopiec to usłyszał, poszedł na pole ze swym fletem i wszedł na drzewo. Ulubiona żona wodza nie potrafiła odróżnić odmian. Matka dziecka zbliżyła się, aby dotknąć bulw. Kiedy chłopiec to zobaczył, zagrał na flecie nazwę tej odmiany: kileelee, yaabaaduntab, kpilfikidumba, jambulba.

       Kiedy wódz stwierdził, że matka dziecka odgadła nazwy odmian porzchynu, zezłościł się i powiedział do obu żon, aby przegotowały piwo: matce dziecka dał bulwy pochrzynu, a ulubionej żonie, proso. „Napój, który wybierze dziecko, wskaże jego przyszłą matkę” – powiedział. Kobiety przygotowały piwo. Dzień przed degustacją chłopiec kazał swojej matce, opróżnić garniec. Przywiódł pszczoły, które złożyły w garnku miód. Wódz wezwał jednego ze swych dostojników, aby spróbował napój. Kiedy dostojnik skosztował piwa ulubionej żony wodza, stwierdził, że jest niezłe. Kiedy spróbował napój matki dziecka, tak mu zasmakował, że wypił całą kalebasę i zaczął lizać miskę, w której napój podano. Chłopak skoczył na niego i zabrał mu miskę mówiąc, że nie wolno nieszczyć naczynia jego matki. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że chłopiec woli swoją rodzoną matkę.

Od tego dnia nie zabija się bliźniąt, ale zachowuje przy życiu.

       W innym jeszcze opowiadania dźwięk fletu ma właściwości przyciągające.

Wąż i ropucha

       Żył sobie wódz. Pewnego dnia zawalił się dach przedsionka jego domu. Wódz kazał uderzyć w gong, aby zwołać całą ludność. Kiedy ludzie się zgromadzili, kazał każdemu z nich udać się nad rzekę Mo, naciąć bambusa i przynieść wiązkę na pokrycie dachu. Przyrzekł pierwszemu, który wróci z bambusem, że poślubi jego córkę, która była bardzo piękna. Wkrótce wszyscy udali się w drogę. Nawet Ropucha i Wąż, tak samo jak inne zwierzęta leśne.

Ropucha spytała Węża: „Przyjacielu, jaki jest twój przydomek?” Mój przydomek jest: „Goobii goobii” – odpowiedział Wąż i spytał z kolei, jaki jest przydomek Ropuchy. Ropucha odpowiedziała: „Mój przydomek to apotoro”. Kiedy przybyli nad rzekę Mo, wszystkie zwierzęta zaczęły ścinać bambus. Wąż naciął cały stos a Ropucha tylko trzy łodygi. Wąż zapytał: „Ścinasz tylko trzy łodygi?” „Mój drogi, nie w tym rzecz. Ważne jest, kto dojdzie pierwszy.” Wszyscy udali się z pośpiechem w powrotną drogę. Wąż sunął jak najszybciej potrafił, Ropucha zaś robiła skoki wolne i krótkie, tak że szybko została w tyle.

      Po pewnym czasie Ropucha wyciągnęła swój flet i zagrała tę melodię:

„Wolno, pójdzie wolno, Katakpire, wolno, pójdzie wolno”.

     Melodia zrobiła tak wielkie wrażenie na zwierzętach, również na wężu, że wszystkie zawróciły, aby dowiedzieć się, kto tak gra. Ropucha odpowiedziała przebiegle, że gra ktoś z tyłu za nią i dlatego została w tyle. Wąż i inne zwierzęta wróciły aż do rzeki w poszukiwaniu grajka, podczas gdy Ropucha postępowała powoli do przodu. Kiedy zwierzęta doszły do rzeki i nie znalazły nikogo, ani też nie usłyszały dźwięków fletu, wyruszyły w drogę do domu wodza i po drodze prześcignęły Ropuchę. Kiedy dochodziły już do domu wodza, Ropucha powtórzyła ten sam scenariusz.

       Łatwowierny wąż i inne zwierzęta wróciły do rzeki w poszukiwaniu grajka, co pozwoliło Ropusze osiągnąć cel jako pierwszej, zabrawszy po drodze wiązkę Węża, a zostawiając mu swoje trzy łodygi. Zmuszony wziąć trzy łodygi przybył Wąż do wodza i stwierdził, że Ropucha doszła pierwsza i zdobyła dziewczynę za żonę. Ropucha siedziała między dziewczyną a wodzem, a wszyscy jej gratulowali i chwalili: „apotoro, apotoro, apotoro”. Ale Wąż zaprotestował, mówiąc, że wiązka bambusa, którą przyniosła Ropucha była jego. Wódz odesłał go mówiąc, że przybył z trzema łodygami bambusa, a jeśli te trzy łodygi nie były jego, to dlaczego je przyniósł. Wódz potwierdził, że wiązka bambusa należała do Ropuchy, a ta wróciła do domu z młodą żoną. Wąż się bardzo zdenerwował i od tego czasu złości się na Ropuchę. Zemsta Węża sprawia, że za każdym razem, kiedy widzi Ropuchę, goni za nią, a Ropucha ucieka do ludzi, którzy przyznają jej rację i zabijają Węża. Dlatego, kiedy widzimy, że Ropucha szybko ucieka, możemy być pewni, że goni ją Wąż.

       Opowiadania ludu Basari cechują się wielką obrazowością. Trzeba je jednak czytać w kontekście. Pokazują bowiem nie tylko ogólnoludzką prawdę życia we wspólnocie, ale również przyjęte w danej społeczności zwyczaje i obyczaje. W końcu trzeba podkreślić stronę literacką opowiadań. Dynamika stylu, wykorzystanie figur, a przede wszystkim onomatopeje i metafory pozwalają je uznać za prawdziwe dzieła literatury. Zawierają one często pieśni. Opowiadający wykorzystuje nie tylko swoje walory retoryki, ale całą gamę dźwięków pozajęzykowych, a także melodie – nie recytuje bowiem słów pieśni, ale je po prostu śpiewa. Stąd seanse opowiadań stają się wyjątkowym spektaklem łączącym szeroką gamę środków przekazu.

Iciin takaldau

 


[1] Zob. D. Paulme, La mère dévorante. Essai sur la morphologie des contes africains, Gallimard, Paris 1976, s. 11.

[2] J.J. Pawlik, Iciin Takaldau. Les contes bassar, Wydział Teologii UWM, Olsztyn 2010.

[3] Zob. G. Manessy, Les langues voltaïques, [w:] J. Perrot (red.), Les langues dans le monde ancien et moderne, Eds. CNRS, Paris 1981, s.103-108.

[4] Co do samogłosek nosowych autorzy nie są zgodni. Niektórzy z nich twierdzą, że w języku basari nie ma samogłosek nosowych, a jedynie niektóre z nich ulegają nazalizacji przez bliskość spółgłoski nosowej. Zob. K. Lare, Les classes nomianales en ntcham (bassar), Université du Bénin, Lomé 1985, s.11 (dokument niepublikowany).

[5] Por. Tamże, s.13. Zob. też M. Abbott, M. Cox, Collected Field Reports on the Phonology of Basari, University of Ghana, bmw. 1966, s.17-21.

[6] W basari nie zanotowano harmonii samogłoskowej (brak badań w tej dziedzinie), natomiast występuje zjawisko upodobnienia na poziomie spółgłosek nosowych.

[7] Badania nad klasami rzeczownikowymi w języku basari są dopiero w stadium początkowym. Na uwagę zasługują prace I. Takassi oraz wspomniane już opracowanie K. Lare, Les classes nominale en ntcham (bassar). Zaprezentowane zestawienie klas różni się nieznacznie od wykazu zawartego w tabeli w Pawlik, Expérience sociale de la mort, s.204, szczególnie wyodrębnieniem rodzaju IX, który obejmuje większość zapożyczeń.